piątek, 1 kwietnia 2011

Mieć faceta jak Action Man czyli o atrakcyjności męskich sylwetek


W poniedziałek 14 marca 2011 r. o godzinie 15.30 odbył się wykład doktoranta Uniwersytetu Jagiellońskiego pana Grzegorza Gustawa.Wystąpienie zatytułowane Kryteria oceny atrakcyjności męskich sylwetek przez kobiety: atawistyczna adaptacja czy kulturowa preferencja?  przyciągnęło na salę nie tylko kobiety. Zarówno profesorowie naszej uczelni jak i studenci z zainteresowaniem słuchali czym podświadomie kierują się kobiety wybierając swoich partnerów życiowych.
                Okazało się, że według przeprowadzonych badań wpływ na to czy dana męska sylwetka przypadnie kobiecie do gustu czy też nie mają… wskaźniki WHR (stosunek obwodu bioder do obwodu pasa) i SHR (czyli stosunek szerokości ramion do szerokości bioder).


                Dominującym wskaźnikiem jest SHR z czego wynika, że kobietom bardziej podobają się mężczyźni o szerokich ramionach i węższych biodrach, czyli o tzw. sylwetce V-kształtnej. Ten model lansowany jest także w kulturze zachodu. Nawet zabawki (np. figurki Action Man) i postaci bohaterów z bajek dla dzieci są niesamowicie umięśnione, posiadają smukłe sylwetki i nienaturalnie wyeksponowane szerokie ramiona.
                I mężczyźni znaleźli w tym wykładzie coś dla siebie… Prowadzący na zakończenie dodał kilka ciekawostek o tym, jakie kobiety są dla mężczyzn najbardziej atrakcyjne. Otóż kobiety posiadające wskaźnik WHR = 0.7 są ponoć najładniejsze, najzdrowsze i… najbardziej płodne. No i wszyscy mężczyźni wolą blondynki [pomijając licealistów, bo ci podobno szaleją za brunetkami :D ]…
                Nie ma co przeżywać. Jak mawia przysłowie „każda zmora znajdzie swego amatora”. Zresztą jak stwierdził pan Grzegorz Gustaw to, że kobieta wskazuje podczas badania na daną sylwetkę nie oznacza, że gdy zobaczy na ulicy mężczyznę tak zbudowanego będzie nim zauroczona. Przecież na atrakcyjność człowieka składa się także choćby twarz, oczy, uśmiech i oczywiście… osobowość!
M.R

Foto-relacja z Zambii



W dniu 7 marca 2011 roku prof. Janusz Mucha i dr Maria Nawojczyk  na wykładzie zorganizowanym przez Kulturoznawcze Koło Naukowe zgodzili się opowiedzieć o swoim wyjeździe do Zambii.  Podczas ponad godzinnej foto-relacji opowiedzieli zgromadzonym słuchaczom o specyfice mieszkańców tego kraju.


                Opisy ubarwione zdjęciami i okraszone humorystycznymi anegdotkami pozwoliły się przenieść choć na chwilę do odległych terenów Afryki.  Głównym powodem wyprawy prof. Muchy i dr Nawojczyk był przepiękny wodospad Wiktorii. Oprócz niego zwiedzili także okoliczne wioski i przez kilka dni podpatrywali życie tubylców.


                Z relacji uczestnicy mogli się dowiedzieć oprócz podstawowych faktów z życia mieszkańców Zambii także kilku ciekawostek. Między innymi tego, że dzieci bawią się czarnymi lalkami, co nie powinno dziwić, bo lalki są odwzorowaniem ich samych. Poza tym w Zambii: „ mają strasznie słabe piwo” – stwierdził prof. Mucha.



Jednym z ważniejszych faktów było też stwierdzenie, że to kobiety dźwigają wszelkie ciężary na głowach lub w rękach, natomiast mężczyźni „są zbyt słabi, dlatego trzeba im pomagać. No i taki mężczyzna może przy drodze utargować paliwo, a kiedy zapłaci czeka na żonę, żeby je zaniosła do domu” – dodaje prof. Mucha. 


M.R